„Konkurencja Pana Boga” - recenzja artykułu


Autor tekstu przedstawił sposób, w jaki współczesny człowiek (chrześcijanin) traktuje Boga i sprawy religijne. Osobiście zgadzam się z jego opinią, ale tylko częściowo. Prawdą jest, że zabobony i wierzenia, jakie wymienił, są w pewnym sensie iluzją, która ma zapewnić im (kultywującym różne gesty i zachowania) szczęście i bezpieczeństwo na przyszłość. Jednak należy zauważyć, że takie myślenie wpaja się w naszą kulturę. Choćby wisząca podkowa – do dziś spotyka się takie w domach, w których mieszkają ludzie pobożni i religijni – znam takie osoby. Nie wątpię, że wiara w symbolikę osłabia wiarę w zupełnie coś innego, to dystansuje człowieka do pewnych kwestii. Niektórzy ludzie traktują przesądy nad wyraz i w momencie ujrzenia złego symbolu ich codzienne życie nabiera niekorzystnego wyrazu. Diabeł tkwi w psychice i ludzkim urojeniu.


Napisałem, że nie zgadzam się do końca z opinią autora tekstu. Do rzeczy.

Artykuł wydaje się być pisany pod wpływem emocji i nagminnej pewności siebie. Zapewne autora irytuje fakt istnienia przesądów oraz to, w jaki sposób niektórzy dają „nabić się w butelkę”. Jego artykuł przypomina mi współczesną, słowną krucjatę i czuję pewien konserwatyzm, no ale cóż, niektóre kwestie wymagają ograniczeń.
Astrologia i tarot, ezoteryka. W mediach dla większości osób trzeźwo myślących jest to swego rodzaju jedynie sposób na zarobek, wzbogacenie się na ludzkim nieszczęściu i naiwności poniekąd – i z tym się zgodzę. Osobiście jednak doświadczyłem, a może spotkałem się z całkiem trafnymi przepowiedniami właśnie przy użyciu kart, przy pomocy tarota. Tarot ten nie ukazał mi przyszłości, bo któż wie co nam życie przyniesie – jedni wierzą w przeznaczenie, a inni w własne siły, dzięki którym kształtują swoje życie wedle własnych upodobań. Karty zobrazowały mi teraźniejszość, dokładnie jej szczegóły, które w większości znałem, w większości. Po prostu chciałem sprawdzić słuszność i ile prawdy w takowym wróżeniu. Zdziwiłem się, a może to był przypadek? Jako człowiek wierzący w istnienie Boga nie czuję, aby ten przypadek w jakikolwiek sposób mnie od niego oddalił. Jak to mówią, w życiu trzeba wszystkiego spróbować.
Osobiście jestem zdania, że rozsądku w życiu nigdy za mało, tak samo jak i kłopotów. Być może niektórych wróżbiarskie przepowiednie pocieszają, dają im promyk nadziei, jednocześnie zaniedbując kwestię religijną, gdyż nie próbują prosić Boga o pomoc, wolą coś namacalnego, wolą to usłyszeć, brak im cierpliwości. To jest chyba sedno, dla którego człowiek porzuca modlitwę. Zbyt prędko się poddaje.
Należy pamiętać, że nie każdy człowiek jest w stanie przejrzeć na oczy jakim brakiem cierpliwości emanuje. Jeśli chce zaniedbywać sprawy duchowe – proszę bardzo. Mądrość nabywamy wraz z wiekiem i doświadczeniami, choć inni twierdza, że takim trzeba się już urodzić. Co pokrzepia nas, chrześcijan? Chrześcijanina rozwesela wspólnota Kościoła, poczucie jedności i serdeczności, wolność i prawdziwe oblicze, jakie możemy ukazać Bogu, ale przede wszystkim to, że ktoś nad nimi czuwa i odczuwamy duchowe uniesienie.
Każdy ma swoje źródło, które daje mu nadzieję i szczęście, jednak pamiętajmy, że wierząc w Boga zobowiązujemy się mu ufać i za nic w świecie porzucać. To trzon chrześcijańskiej nadziei, który stanowi o przyszłości chrześcijanina, który nie wymaga od nas pieniędzy i nie próbuje nas oszukać. Bóg jest wszędzie, jest i człowiekiem, wyzbył się ludzkich wad, czego doskonałym przykładem w przypadku ezoteryki jest kłamstwo.

Jaki z tego morał, jaka z tego lekcja, a może puenta?
Najważniejsze, abyśmy czuli się szczęśliwi, czuli się sobą, bez względu na wyznanie i pobudki. Wybierali to, co według nas słuszne, prawdziwe i rozsądne. Poczucie radości w życiu to nieodłączny element istnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz