środa, 18 maja 2011

"Potok słów"

Zaciskam pięści, powieki, muskuły,
by zrównać ten ból, który sam wyrządzam,
lecz moje podłe instynkty wyczuły,
że chwil szczęśliwych bardzo wielu doznam,
zaczynam wygasać, brak nadziei stwarzać,
czuję kłucie w sercu, stoję na cierpienia wieńcu,
w końcu upadam, nie pierwszy raz, doskonale to wiesz,
zawiodłem Cię, z karą dla mnie się nie śpiesz,
bardzo chciałbym podarować Ci uśmiechów koszyk cały,
idealnie mnie znasz, nie jestem w tym uczuciu stały,
wyciągasz do mnie swą delikatną rączkę,
zakładasz mi na codzień różowe okulary
zakładasz mojemu szczęściu obrączkę,
wierzysz, iż w miłości jestem wytrwały,
zerkasz urokliwie przez swe piwne oczy,
zapewne nikt Twej urody nigdy nie przeoczy,
potrafię mówić szczerą prawdę,
nawet, gdy głęboko upadnę.

Czy bolało Cię,
gdy spadałaś z błękitnego, świetlistego nieba,
ja w to wierzę,
że takich aniołów jak Ty nam tu trzeba,
umacniasz mnie w tej ścieżce zwanej życiem,
każdą porażkę znoszę donośnym wyciem,
czy ten ból jest tak bardzo konieczny,
stwarzasz dla mnie azyl wieczny,
gdy mogę z Tobą porozmawiać,
całkowicie się wygadać.

Zastanawiam się nad tego wiersza sensem,
gdyż w pisaniu wierszy mistrzem nie jestem,
czy nie lepiej byłoby powiedzieć Ci paru słów szczerze,
być może się boję, bądź w niespodzianek moc wierzę,
każdy następny dzień mnie przeraża,
skrzydlaty anioł to zauważa,
a wtedy zaczyna się opowieści rozdział pierwszy,
stroję Cię w oczach, na kształt moich wierszy,
uśmiecham się znów do Ciebie,
by znów być z Tobą,
na niebie.

1 komentarz:

  1. Ej. wakacje 2010r. A ten niby dla Asi był ?! ;>

    Ag.

    OdpowiedzUsuń